Weźmy kęs soczystego i aromatycznego pomidora lub udka
z kurczaka i zastanówmy się jak smakuje. Od razu zauważamy, że jest to smak trudny do opisania, wręcz
nieuchwytny. Nie słodki, nie słony, nie kwaśny, nie gorzki. Inny, ale jaki dokładnie?
Smakowity,
mięsisty, intensywny, pełny, …, pyszny! Oto przymiotniki używane przez nas
zupełnie bezwiednie do określenia piątego smaku – UMAMI, czyli w tłumaczeniu z
japońskiego „pyszne”.
Większość z nas nie dostrzega go z taką łatwością jak Azjaci, którzy od wieków wykorzystują piąty smak w swoich daniach. Typowe umami jest charakterystyczne dla chińskiego sosu sojowego, wietnamskiego sosu rybnego, koreańskiej kapusty kimichi czy japońskiego bulionu dashi.
Na początek trochę historii
Historia umami rozpoczęła się w 1908 roku, kiedy japoński chemik Kikunae Ikeda zauważył, że popularne wodorosty konbu,
używane jako podstawowy składnik do wywaru dashi, mają unikatowy smak. Nazwał
go pysznym czyli umami. Następnie udało mu się wyizolować substancję, która
jest odpowiedzialna za te trudne do opisania doznania – kwas glutaminowy,
esencję pyszności. Kolejnym krokiem było opatentowanie metody pozyskiwania
glutaminianu sodu (MSG), który współcześnie jest nieodzownym składnikiem wszystkich
chipsów, kostek rosołowych czy zupek w proszku. Zanim
jednak MSG zrewolucjonizował światowy przemysł spożywczy, został na lata
zapomniany.
Prawie 100 lat później naukowcy potwierdzili, że na języku
istnieją receptory odpowiedzialne za rozpoznawanie glutaminianu. Kolejno
rozpoznano takie receptory w żołądku. Zatem, gryząc składnik bogaty w umami,
nasz język a później żołądek wysyła do mózgu za pośrednictwem odpowiednich
receptorów informację o pysznym smaku.
Dlaczego tak lubimy umami? Prawdopodobnie dlatego, że natura
nauczyła nas rozpoznawać kwas glutaminowy jako ten, który zwiastuje dużą
obecność białka w pokarmie. Przykładem produktu bogatego w ten składnik jest ludzkie
mleko, podawane noworodkom. Zatem od pierwszych dni, przyzwyczajamy się do tego
specyficznego smaku.
Eksplozja
pyszności
Oprócz kwasu glutaminowego, innymi substancjami utożsamianymi
ze smakiem umami są:
monofosforan guanozyny (GMP) i monofosforan inozyny (IMP). Tą pierwszą możemy
znaleźć głównie w grzybach, drugą – w mięsie i rybach. Ważne jest jednak, aby
połączyć je z kwasem glutaminowym, ponieważ same w sobie nie mają smaku umami.
Kiedy w jednym daniu połączymy wszystkie składniki, otrzymujemy eksplozję
pyszności. To dlatego tak trudno przejść obojętnym koło kawałka pizzy, która
dzięki połączeniu sosu pomidorowego i sera (kwas glutaminowy), grzybów (GMP)
i na przykład pepperoni (kwas glutaminowy i IMP), zapewnia nam
prawdziwą „bombę umami”. Inne przykłady to choćby spaghetti bolognese, sushi
czy cheesburgery (połączenie tłuszczu, cukru
i MSG sprawia, że fast food tak bardzo nam smakuje).
Największymi
bombami umami są sery - im starsze i bardziej aromatyczne - tym więcej dadzą
przyjemności. Procesy takie jak
fermentacja, dojrzewanie czy wielogodzinne gotowanie potęgują smak umami, gdyż
powodują rozpad białek na aminokwasy, w tym właśnie kwas glutaminowy. Na
przykład młody parmezan nie jest specjalnie umami, ale po wielomiesięcznym
dojrzewaniu (nawet do trzech lat) przepełnia się kwasem glutaminowym co
powoduje, że staje się „pyszny”. Na tej samej zasadzie wołowina gotowana w
sosie smakuje lepiej niż surowa, a suszone pomidory zwykle kuszą bardziej niż
świeże.
Serom dorównują ryby, takie jak sardynki, anchois czy tuńczyk oraz
wszystkie ryby wędzone i owoce morza.
Bombę smaku dobrze jest wzbogacić szparagami, czerwoną papryką
(najlepiej pieczoną), słodkimi ziemniakami albo warzywami strączkowymi. Wśród
nich najwięcej umami zawiera soja, a
więc i sos sojowy -
idealny wzmacniacz efektu mięsistości. Podobne rezultaty osiągniemy również dzięki
sosowi Worcestershire oraz sosowi
rybnemu.
MSG = zdrowie?
MSG jest solą kwasu glutaminowego, jednego
z najpowszechniejszych aminokwasów w naturze. Ważne jest jednak, w jakiej postaci ją spożywamy. Syntetyczna substancja
(słynne E621) jest bardzo szkodliwa dla zdrowia. Dodawanie jej do produktów
spożywczych może przynieść katastrofalne skutki dla zdrowia (poświęcę temu osobny post). Naturalna postać
MSG występująca w produktach spożywczych może z kolei pomóc w zdrowym
odżywianiu. Produkty bogate w
białko, pomidory, kukurydza, groszek zielony, soja czy ryby to przecież prawdziwe
bomby witaminowe!
Podsumowując, MSG stał się nową modą naszych czasów. Wkroczył na
salony i prędko z nich nie wyjdzie. To w
jakiej postaci go spożywamy zależy tylko od nas. Hamburgery
i pizze, oprócz nadmiaru kalorii, grożą również nasyconymi kwasami tłuszczowymi
i sporą dawką chemii. Z kolei nadmierna konsumpcja mięsa podwyższa ryzyko
chorób serca, cukrzycy typu 2 i raka. Nie oznacza to jednak, że musimy
wykluczyć dawkę pyszności w naszej diety. Grzyby, pomidory, ryby, potrawy
sojowe czy dojrzałe sery stanowią bardzo dobre i bogate w umami substytuty
mięsa.
Źródła: UMAMI Information Center; artykuł: Jurnal of Young
Investigations - Can’t Get Enough of
Umami: Revealing the Fifth Element of Taste by Yuan Kristy; artykuł: Focus –
Umami: Piąty Smak, Marta Zaraska
Świetne, nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym terminem!
OdpowiedzUsuń