Glutamina
(kwas glutaminowy) to naturalnie występujący aminokwas znajdujący się w wielu
produktach spożywczych. Jego historia rozpoczyna się w 1908r, kiedy japoński
uczony, prof. Kikunae Ikeda, wyizolował z wodorostu konbu kwas glutaminowy, esencję pyszności. Dziś, glutaminian sodu zrewolucjonizował cały
świat i na dobre rozgościł się w naszych domach. Wiele osób nie wyobraża sobie ugotowania
zupy bez dodatku wzmacniacza smaku. Chociaż ja sugerowałabym nazwanie go „zmieniaczem
smaku” lub „osłabiaczem smaku, ponieważ jego dodatek sprawia, że stajemy się
otępiali na inne, naturalne smaki i aromaty.
Jedna niewinna substancja, a tyle hałasu.
Glutaminian
sodu sam w sobie nie jest zły. Naturalnie
występuje w bardzo wielu produktach bogatych w białko, a także w pomidorach, serach,
rybach czy grzybach. Jest solą kwasu glutaminowego – jednego z 20
aminokwasów tworzących białka. Z żywieniowego punktu widzenia jest on „zbędnym”
aminokwasem, co oznacza, że nasz organizm może go sam wytwarzać. Glutaminian sodu nadaje charakterystyczny smak
potrawom, zwany „umami” – pyszny (więcej o smaku umami znajdziecie tu). Dziś glutaminian
sodu syntetyzowany jest chemicznie (m.in. przy pomocy bakteryjnej i chemicznej
fermentacji) i szybko rozpowszechnił się w naszej kuchni. W ciągu roku
produkuje go ok. 400 tysięcy ton. Jest jedną z najpowszechniej dodawanych
przypraw, choć sam w sobie nie ma smaku.
Dopiero w połączeniu z żywnością, uwydatnia ich smak. Obecnie stosuje
się go w coraz większych ilościach, jego stężenie wynosi średnio 0,2-0,8 g na 100
g produktu.
Dlaczego dodaje się
glutaminian sodu do produktów spożywczych?
Podczas
procesów technologicznych większość żywności traci smak, kolor i aromat. Takie
szare i mdłe produkty nie zachęcą konsumentów do ich kupna. Wymagamy, aby
ładnie wyglądały, miały jasno określoną konsystencję, wspaniale pachniały i do
tego dobrze smakowały. Niestety takimi wymaganiami sami sobie szkodzimy, bowiem
współcześnie ciężko jest sprostać tym wszystkim oczekiwaniom. I tu przychodzi
nam z pomocą glutaminian sodu, który pozwala z żywności o bardzo niskiej
jakości, uzyskać produkt o pożądanych właściwościach. Czyli z niczego powstaje
coś dobrego. Glutaminian to taki „oszukiwacz”, zamieniający w złoto każdy,
nawet najgorszy jakościowo produkt!
Jak wpływa na nasz
organizm?
Wciąż prowadzone są
badanie nad wpływem glutaminianu sodu na ludzki organizm. Jednak już dziś stwierdzono,
że jego spożywanie powoduje bóle migrenowe, alergię, osłabienia, astmę czy
depresję. Może również wywołać tzw. "efekt kuchni chińskiej", który
objawia się nadmierną potliwością, podrażnieniem przełyku czy alergią skórną.
Glutaminian zwiększa 3 -krotnie ryzyko otyłości m.in. dlatego, że występuje w
produktach typu. fast – food. Istnieją również doniesienia, że ogranicza percepcję
zmysłową oraz zdolność uczenia się (badania nad tą cechą nadal trwają). U
alergików glutaminian może wywołać podrażnienie układu oddechowego, a nawet
atak epileptyczny. Spożywanie
glutaminianu sodu w nadmiernych ilościach przez dzieci, powoduje u nich
nadaktywność prowadzącą do ADHD. Co ważne, glutaminian to związek aminokwasowy
wywołujący uzależnienie, ale w odróżnieniu od innych narkotyków, nie powoduje żadnych halucynacji , wywołuje „tylko”
sztuczny apetyt, zakłócając funkcjonowanie rdzenia mózgowego. Z dietetycznego
punktu widzenia to właśnie ta „zdolność” jest najbardziej szkodliwa. Poprzez
dodawanie glutaminianu sodu do produktów o niskiej jakości, uzależniamy się od
nich i zjadamy ich nadmierne ilości.
Producenci dodając polepszacz, uzależniają nas od
jedzenia śmieciowego!
Czy jest dla nas
niebezpieczny?
Glutaminian sodu został
zakwalifikowany przez FDA i UE jako bezpieczny dla naszego zdrowia. W
przetwórstwie spożywczym nie nałożona na niego żadnych ograniczeń. Należy jednak zauważyć, że został on zakwalifikowany
do substancji, których duża ilość może spowodować bóle głowy i podrażnienie nerwów.
W takim razie należy postawić sobie
pytanie: Glutaminian sodu (E621) – bezpieczny, ale czy zdrowy?
Czy należy go unikać
za wszelką cenę?
Jeśli od czasu do czasu
zjemy produkt z syntetycznym dodatkiem, nic nam się nie stanie. Powinniśmy
jednak wystrzegać się go w naszym codziennym menu. Wystarczy zwracać uwagę na
to, co jemy i czytać etykiety produktów
spożywczych np. zamiast sięgać po gotową przyprawę gyros z glutaminianem, można wybrać np. zioła prowansalskie albo
zrobić ją w domu (przepis będzie na blogu).
W jakich produktach
jest go najwięcej?
Na etykiecie glutaminian
sodu jest oznaczony jako E-621. Zazwyczaj dodawany jest do półproduktów zawierających dodatkowo znaczne
ilości groźnych dla zdrowia kwasów tłuszczowych i szkodliwych
przeciwutleniaczy. Możemy go znaleźć w mrożonkach, warzywach i owocach
puszkowanych zmiksowanych przyprawach, w kostkach rosołowych i przyprawach typu
maggi, gotowych panierkach do mięsa, zupach i sosach w puszkach i w proszku (tzw.
gorących kubkach), sosach do sałatek, sosach pomidorowych, ketchupach,
konserwach rybnych i mięsnych, gotowych
daniach obiadowych w słoikach. Występuje również w gotowych mieszankach przyprawowych (vegeta, gyros, do gulaszu, pizzy, flaków) no
i oczywiście w przekąskach- chipsy,
orzeszki, paluszki i inne. Zobaczcie jak
łatwo oprzeć nasze dzienne menu na glutaminianie:
Śniadanie: parówki z
tanim ketchupem i bułka z pasztetem - wszędzie glutaminian
II śniadanie:
orzeszki, chrupki, paluszki - glutaminian
Obiad: gołąbki ze
słoika, mrożone warzywa z przyprawami - glutaminian
Podwieczorek: gorący
kubek- glutaminian!
Kolacja – hamburger z
baru - glutaminian!!
Uwaga! Glutaminian występuje również w niektórych lekach
i probiotykach!
Na opakowaniach znajdziemy informację, że produkt nie zawiera glutaminianu
sodu – czy jest to chwyt marketingowy?
Wszystko co świeże i z
krótką datą ważności ma szansę być bez konserwantów. Producenci widząc niechęć ludzi do glutaminianu sodu, ukrywają go pod innymi
nazwami:
E621, kwas glutaminowy, autolizowane drożdże, autolizowane proteiny
drożdżowe, ekstrakt z drożdży, pokarm drożdżowy, teksturowane proteiny, jednopotasowy
glutaminian, kazeinian sodu, „naturalne smaki”, hydrolizowana kukurydza.
Przykładowe
zamienniki:
- kostki rosołowe – domowe kostki rosołowe, świeże warzywa, zioła;
- vegeta – domowa vegeta, sól morska, świeże warzywa;
- sól ziołowa – gomasio (lekko podprażone i zmielone ziarno sezamu oraz siemienia lnianego w stosunku 1:1 wymieszane z solą morską);
- zupa z proszku – zupa domowa!
- sos pomidorowy instant do makaronu – w sezonie róbmy sosy ze świeżych pomidorów, zimą sięgnijcie po pomidory z puszki i zróbcie ten sos;
- keczup – keczup domowy (przepis będzie na blogu);
- chipsy, słone paluszki – prażone pestki z dyni z solą morską, prażone migdały z solą morską;
- majonez – jogurt naturalny z ziołami i czosnkiem, majonez z avocado;
- konserwy mięsne, wędliny – domowe pieczone mięso w ziołach.
Grafika pochodzi ze strony internetowej pokazywarka.pl;
W artykule wykorzystałam informacje pochodzące z: książki pt. Zamień chemię na jedzenie, stron internetowych: dziecisawazne.pl, centrum-natura.pl, goodluck.pl
W telewizji był kiedyś taki eksperyment, w którym pewna pani ugotowała w dwóch garnkach tą samą zupę. Do jednego garnka na sam koniec dodała glutaminian sodu właśnie i podała dwie serie zup"królikom doświadczalnym" czyli zaproszonym gościom. Oczywiście oni nie wiedzieli, która porcja zawiera wspomnianą substancję. Co ciekawe nikt nie dostrzegł, że jest to ta sama zupa, a goście stwierdzili, że ta z glutaminianem sodu, smakuje lepiej. Wnioski nasuwają się same.
OdpowiedzUsuńZ chęcią zobaczę przepis na domową przyprawę gyros. :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Dokładnie! Przerażające, jak jesteśmy od niego uzależnieni...
UsuńPrzepis na przyprawę na pewno się pojawi!
Pozdrawiam :)