Znajdziemy je w płatkach, jogurcie, gumie do żucia,
żelkach, deserach, czekoladach, galaretkach, pasztetach, a nawet w soku. Informację o śladowej ilości
orzechów spotkamy praktycznie na wszystkich opakowaniach. Ale czy na pewno w każdym produkcie znajdziemy
te sławetne orzeszki arachidowe? O co w tym wszystkim chodzi?
Adnotacja "zawiera śladowe ilości orzechów
arachidowych" skierowana jest przede wszystkim do osób
cierpiących na alergie pokarmowe. Uczuleni na orzechy muszą zwracać uwagę na
ich obecność w produkcie, ponieważ nawet niewielka ilość fistaszków, może
wywołać bardzo mocny atak alergiczny, który objawia się natychmiastowymi
dusznościami, a w najgorszym przypadku – śmiercią. Niestety problem alergii
pokarmowych dotyka coraz więcej osób. Współczesny
styl życia, permanentny stres, zanieczyszczenie środowiska, dodatek
konserwantów i barwników do żywności, prowadzi do uszkodzenia bariery jelitowej
i alergii pokarmowych. Jeszcze
kilkanaście lat temu osoby uczulone na fistaszki można było spotkać jedynie w
Stanach Zjednoczonych i na zachodzie Europy. Jednak już pod koniec lat 90. lekarze
diagnozowali w Polsce tyle samo przypadków alergii na orzeszki ziemne, co w
Wielkiej Brytanii. Co gorsza, liczba osób uczulonych stale rośnie.
Wiemy już, że informacja o
obecności orzeszków jest skierowana głównie do osób uczulonych, ale skąd się
biorą fistaszki we wszystkich produktach?
Przedsiębiorstwa spożywcze często wytwarzają kilka rodzajów żywności na
paru liniach produkcyjnych. Niestety taśmy produkcyjne nie są szczelnie
odizolowane od siebie, przez co może dojść do zanieczyszczenia. Taka
taśma mogła być również używana do wytwarzania innego rodzaju asortymentu, w
którym mogły znajdować się orzechy. Bardzo prawdopodobne, że ich pozostałości
przenikną do nowego asortymentu jako zanieczyszczenie. Ponadto drobiny
tych substancji mogą znajdować się w powietrzu i przedostawać z jednego
produktu na drugi. Chociaż producent nie ma stuprocentowej pewności, dla
świętego spokoju umieszcza on informacje na opakowaniach o ewentualnej
obecności orzechów ziemnych.
Przeciętny Kowalski nie musi
zwracać uwagi na tę informację. Jest to sygnał ostrzegawczy przede wszystkim
dla alergików, ale także zabezpieczenie producenta, przed ewentualną
odpowiedzialnością.
Moje zdanie jest całkiem inne.
OdpowiedzUsuńNa śladowych ilościach danych substancji oparta jest homeopatia,wg której to własnie śladowe ilości mają potężną moc działania.
Uważam,że celowo dostają się do produktów te śladowe ilości aby skutecznie spełnić swoją rolę.
W przeciwieństwie do homeopatii - nie - leczyć tylko szkodzić w pierwszej kolejności,a dopiero w drugiej informować żeby kogoś nie zabić.
Wiadomo jakie konsekwencje niosła by śmierć szybka.
Taka jest moim zdaniem prawda.
Jak może zdrowa i ekologicznie czysta żywność np.nasiona zawierać te śladowe ilości.
Sam fakt występowania tych śladowych ilości wyklucza tę zdrową i ekologiczną żywność z tego aby się tak nazywać.
Czysty marketing,kóry nie ma nic wspłonego z tym co zdrowe,tylko z tym ile na tym zarobimy.