Moda na zdrowe jedzenie zatacza coraz szersze kręgi. Rośnie
świadomość konsumentów, ponieważ nie chcemy jeść „byle czego”. Producenci
żywności mają nie lada kłopot – muszą przekonać nas że to, co proponują jest
nie tylko smaczne, ale również zdrowe. Starają się jak mogą, niekiedy ze
znakomitym skutkiem np. soki owocowe z kartonów, które zajęły miejsce domowych
kompotów. Miało być zdrowo, a wyszło jak zwykle – morze cukru i zero
wartościowych składników. Co jeszcze udaje zdrową żywność?
- Płatki
Jedz
płatki na dowolne dwa posiłki, a po 14 dniach będziesz się cieszyć nową, piękną
figurą. Hmmm…. Czy aby na pewno? Płatki
to obecnie jedne z najbardziej dochodowych produktów „fit” na rynku. Mamy do
wyboru kukurydziane, z pełnego ziarna, musli, z wiórkami czekoladowymi lub
bakaliami i wiele, wiele innych. Niestety prawdą jest, że takie gotowe
mieszanki najczęściej piecze się z dodatkiem utwardzonego tłuszczu i dosładza
syropem glukozowo – fruktozowym. Porcja takich płatków na mleku dostarcza
połowę dziennej dawki cukru i zawiera tyle kalorii co dwudaniowy obiad. Najlepiej
jest sięgać po zwykłe płatki (np. owsiane, orkiszowe, gryczane) i robić z nich domową mieszankę lub granolę.
- Mleko sojowe
Mleko
sojowe to najpopularniejsza alternatywa dla mleka zwierzęcego, które polecane jest
dla osób z nietolerancją laktozy i ze skazą białkową. Cenione zwłaszcza przez
wegan. W społeczeństwie uchodzi za jedno z najzdrowszych odmian mleka, ale czy
na pewno? Niestety soja to silny alergen, a jej długotrwałe spożywanie bywa
przyczyną problemów z tarczycą (produkty sojowe zawierają tioglikozydy, które
upośledzają pracę tego gruczołu). Co więcej, soja zawiera fitoestrogeny, ktore mogą całkowicie rozregulować naszą gospodarkę
hormonalną. Zamiast sojowego
polecam wybrać inne mleko roślinne, które nie zawiera laktozy, a jest bardzo
zdrowe, np. kokosowe lub migdałowe.
- Mleko 0,5%
To
tak naprawdę zabarwiona woda, która nie przynosi nam żadnych korzyści. Wraz z
usunięciem tłuszczu, pozbywa się witamin w nim rozpuszczalnych, takich jak: A, D,
E i K. Więc jakie mleko wybrać? Najlepiej o 2% – 3,2% zawartości tłuszczu.
Gwarantuję, że nie przytyjemy od takiej ilości procentów!
- Ciemny chleb
Bardzo
często zdarza się, że producenci dodają karmel do zwykłej mąki i w ten sposób
uzyskują ciemny kolor pieczywa. A taki chleb niestety nie służy już naszej
figurze, ponieważ zawarte w nim węglowodany proste podnoszą poziom glukozy we
krwi i wzmagają apetyt. Czytajmy więc etykiety, aby nie kupować przysłowiowego "kota
w worku".
- Jogurty owocowe
Sklepowe jogurty owocowe składają się z samego cukru, syropu glukozowo – fruktozowego, słodzików, sztucznych
barwników i aromatów. W większości przypadków nie znajdziemy tam ani grama
owoców! Za to dostarczymy naszemu organizmowi modyfikowaną skrobię
kukurydzianą, żelatynę wieprzową i pasteryzowane mleko. Mmmmmm… pycha! Co więc
wybrać? Zamiast drogich specyfików z cukrem, polecam jogurt naturalny z dodatkiem owoców sezonowych, miodu czy płatków owsianych. Dzięki temu uzyskamy
znacznie zdrowszą przekąskę i przy okazji nie dostarczymy pustych kalorii.
- Mixy – połączenie masła z margaryną
Wydawałoby
się, że to rozwiązanie idealne. Smak masła, ale mniej „złego cholesterolu” dzięki
dodaniu margaryny. Dla producentów również – tłuszcz zwierzęcy jest droższy, więc
dodanie roślinnego obniża koszty produkcji. Jednak w rzeczywistości większość tych mixów
to mieszanina słabej jakości masła z najtańszym olejem palmowym zamiast z
margaryny. Do tego niezdrowe dodatki, zagęstniki i konserwanty. Nic fajnego! Po
mixy lepiej nie sięgać w ogóle.
- Jajka z „jedynką”
Świadomi
konsumenci wybierają jajka z pieczątką „1” na skorupce zamiast „3”. Co prawda w
smaku nie różnią się prawie wcale (tzw. „wolne wybiegi” to nadal wielkie i stłoczone
fermy kurze, na których kurki nie dziobią trawy, tylko żywią się paszą tak jak
ich koleżanki w klatkach), wartościami odżywczymi też nie, ale ceną już tak i
to bardzo! Dlaczego? Jak twierdzą producenci, zestresowana kura z klatki znosi
zestresowane jaja (czyli takie, które w swoim składzie mają hormony stresu), a
kura z wolnego wybiegu znosi jaja bezstresowe, więc cena musi być wyższa. Czy
to prawda? Oczywiście, że nie! To kolejny chwyt marketingowy nie potwierdzony żadnymi
badaniami! Jedzmy jaja do woli! Chociaż osobiście polecam jaja bez pieczątki od zaprzyjaźnionego
rolnika, a nie z masowej fermy.
- Kapusta i ogórki kwaszone
Kwaszone
czyli zalane kwasem octowym, bez dobroczynnych bakterii wytwarzanych w procesie
fermentacji podczas kiszenia. Pamiętajmy! Kwaszenie a kiszenie to dwa różne
procesy! Na szczęście bardo łatwo odróżnić takie produkty: kapusta czy ogórki
kiszone nie mogą być sprzedawane w woreczkach (które zostałyby rozsadzone przez
bakterie kwasu mlekowego), dodatkowo kapusta kiszona jest żółta, a nie biała. Pamiętajmy,
żeby kupować tylko taką!
- Gotowe sałatki
Mieszanka
rukoli i szpinaku z dodatkiem tuńczyka, łososia albo z kurczakiem, mozzarellą,
fetą i grzankami. Do tego obowiązkowo gęsty sos i zdrowy posiłek gotowy! Czyżby?
Często produkty wchodzące w skład sałatek są fatalnej jakości, a dressing może
mieć tyle samo tłuszczu i cukru co jeden duży pączek. Ponadto, w przeliczeniu
na jedną porcję, taka sałatka jest nawet dwukrotnie droższa od sałatki
zrobionej w domu. Więc po co przepłacać?
A
Wy? Znacie jakieś żywieniowe buble?
Do jedzeniowych bubli można zaliczyć wszelkie batoniki fitness, zbożowe itp:. , które oblepione są syropem glukozowo-fruktozowym, słodziki, ciasteczka zbożowe z toną cukru i czekolady bez cukru. Jeszcze do tego te wszystkie napoje light, albo jedzenie ''dietetyczne'' w proszku.
OdpowiedzUsuńCo do jogurtów owocowych, to się nie zgodzę, bo nie każdy ma zły skład. Wystarczy czytać, a można trafić na perełkę, która kosztuje tyle samo, co przepełniony chemią serek Danio, o na przykład taką perełkę ;)
http://piatnica.com.pl/p/pl/jogurt-typu-greckiego-z-truskawkami-150-g.html
Masz rację, Piątnica ma całkiem dobre jakościowo produkty. Natomiast o słodyczach planuję zrobić osobny post, bo jest tego wiele....
UsuńOgólnie się zgadzam, poza jednym stwierdzeniem: soja ma wpływ na gospodarkę hormonalną, ponieważ zawiera fitoestrogeny, a nie dlatego, że pochodzi z upraw GMO. Każda soja zawiera fitoestrogeny, bez względu na to, z jakich upraw pochodzi. Tak więc myślę, że powinnaś poprawić to całkowicie błędne zdanie. Ponadto GMO nie ma rakotwórczego działania i każdy kto zna choć podstawy biochemii doskonale o tym wie. Polecam obejrzeć chociażby jeden z odcinków Naukowego Bełkotu https://www.youtube.com/watch?v=ZEZRfUqMOGQ - ale rozumiem, że zapewne nie zgadzasz się z faktami tam przytoczonymi i podważasz prawdziwość źródeł, na jakie powołuje się Dawid Myśliwiec?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marta.
Bardzo dziękuję za cenne uwagi! Jeśli chodzi o GMO i soję, to tak, ma Pani rację, że fitoestrogeny wpływają na gospodarkę hormonalną, ale GMO też się do tego przyczynia (choć nadal nie mamy konkretnych badań na ten temat). Myślę, że jest to ciekawy temat na bloga lub na jakąś szerszą dyskusję.
UsuńWięc w jaki sposób GMO wpływa na gospodarkę hormonalną? I czym podparte jest to stwierdzenie, skoro "nie ma konkretnych badań"? Bez konkretnych badań to tylko plotki, na równi z tymi, że sok pomarańczowy wywołuje raka, a od mleka rosną ludziom rogi (takie rzeczy też ostatnio wyczytałam w internecie).
UsuńMarta.
Ok, przyznaję rację. Dotarłam do informacji, że GMO wpływało na gospodarkę hormonalną zwierząt (głównie szczurów), a nie ludzi. Dziękuję za cenne uwagi:)
Usuń