Moda na wszystko co bezglutenowe przeżywa obecnie swoje apogeum. Modne
jest nietolerowanie glutenu, a bycie na diecie bezglutenowej to już prawie
obowiązek. Pszenica powoli staje się wrogiem publicznym numer 1. Coraz częściej słyszymy o tym, że zupełnie zdrowi
ludzie rezygnują z normalnego pieczywa na rzecz bezglutenowego, bo przecież
gluten jest taki straszny! Mówią: "od dziś przestaję jeść zwykłe pieczywo,
bo zawiera gluten, a gluten podobno jest zły. No i schudnę przy okazji".
Jak to możliwe, że pszenica znana ludziom od tysięcy
lat, nagle okazała się tak zabójcza? Otzi - najstarsza mumia świata (ma aż 5
300 lat) posiada w jelitach ślady ziaren prymitywnej odmiany pszenicy Einkorn,
którą już wtedy ludzie uprawiali. Pszenica to nasze najstarsze pożywienie, a
ludzkość wcale przez nią nie wyginęła! Chcecie przykłady? Proszę bardzo! Całe
Maroko od tysięcy lat jada kuskus (zrobiony z pszenicy). Włosi od niepamiętnych
czasów jadają makarony i kluski z pszenicy, a depresja (za którą obwiniany jest
gluten) jakoś się ich nie trzyma. W naszych szerokościach od dawna podawało się
małym dzieciom i rekonwalescentom kaszę mannę (zrobioną z pszenicy), jako
pożywienie wyjątkowo lekkie i odżywcze. A tu nagle dostajemy masę informacji o
tym, że pszenica jest niezdrowa i szkodliwa, a gluten prowadzi do ponad 55
różnych chorób. Nic bardziej mylnego!
Na początek
powiedzmy sobie czym jest gluten. Gluten to mieszanina białek roślinnych (gliadyny i gluteniny) występujących w
ziarnach zbóż (m.in. pszenicy, żyta, jęczmienia) z wodą. Odpowiedzialna jest za
spulchnianie ciasta i łączenie składników. Zatem, ciężko by było zrobić
normalny chleb z samej mąki bezglutenowej. Ponadto gluten wiąże tłuszcz z wodą, emulguje i stabilizuje
oraz jest doskonałym nośnikiem dla aromatów i przypraw. W takim razie, skoro białka nie tuczą, to w czym
problem? Chodzi o to, że nadmierne spożywanie pszennych chlebów i makaronów
(które zawierają gluten) sprzyja tyciu. Fakt ten (choć powszechnie znany)
umiejętnie wykorzystały wielkie koncerny przemysłowe i „specjaliści do spraw
żywienia”, dzięki którym bezglutenowa moda stała się bardzo chwytliwa. A ludzie
złapią wszystko, bo przecież "się nie znają".
Niestety,
robienie z ludzi baranów bardzo dobrze im wychodzi. Przykład? Reklama bezglutenowych
płatków kukurydzianych. Nie wydaje Wam się to dziwne? Przecież kukurydza jest z
natury bezglutenowa! Niestety niewiele osób o tym wie. Zatem przyjrzyjmy bliżej
składom:
- stary skład: grys kukurydziany (98,2%), cukier, sól, glukoza, ekstrakt słodowy jęczmienny, regulator kwasowości: fosforan trisodowy, substancje wzbogacające: witaminy (witamina C, niacyna, kwas pantotenowy, ryboflawina (B2), witamina B6, tiamina (B1), kwas foliowy, witamina B12)
- nowy skład: grys kukurydziany (98,6%), cukier, sól, glukoza, cukier brązowy, syrop cukru inwertowanego, melasa cukru trzcinowego, regulator kwasowości (fosforany sodu). Są też substancje wzbogacające, czyli witaminy: niacyna, kwas pantotenowy, ryboflawina (B2), witamina B6, kwas foliowy.
Wykluczono
jedynie ekstrakt słodowy jęczmienny, który
mógł stanowić o pewnej ilości glutenu zawartej w tych płatkach. Niestety nie
wiem, jak duża ilość glutenu w porcji płatków wywołuje objawy ze strony układu
pokarmowego u osób z nietolerancją, ale w starych płatkach ich zawartość była naprawdę niewielka: "Według analiz zawartość gliadyny w
płatkach Corn Flakes oraz w płatkach Snow Flakes i Gold Flakes wynosi poniżej
1mg/100g (wartość uznana w Polsce jako wartość progowa dla żywności
bezglutenowej)" - badanie z 2003 roku, które zostało opublikowane przez
jednego z konsultantów firmy.
Zatem płatki kukurydziane już 12 lat temu powinny być uznawane w naszym kraju za bezglutenowe. Ale kogo to obchodzi? W roku 2014 wyszła etykieta z takim napisem - to i sprzedaż wzrosła. Marketing jak się patrzy!
Tak naprawdę
problem z glutenem mają tylko osoby
chore na celiakię. Jest to choroba immunologiczna, która objawia się zanikiem
kosmków jelita cienkiego, co powoduje znaczne ograniczenie wchłaniania
składników odżywczych zawartych w pokarmie. Pojawiają się różnorodne objawy
żołądkowo - jelitowe, tj. nudności, biegunki, wymioty, mdłości. Niestety nie da
się jej wyleczyć, dlatego jedyną metodą walki jest ścisła dieta
bezglutenowa.
Okazało
się, że uczulenie na gluten okrzyknięto najnowszą epidemią Ameryki. Obliczono,
że cierpi na nią już ponad 20 milionów Amerykanów. Żywność bezglutenowa w USA
to prawdziwie wielki przemysł, a produkty bezglutenowe kosztują fortunę. Mówimy
tu o poważnym biznesie, który został oszacowany nawet na 10 miliardów dolarów. Niesamowita
kwota i niesamowite obroty, które dziwią tym bardziej, że unikanie glutenu jest
medycznie uzasadnione tylko w dwóch przypadkach: celiakii i uczulenia na
pszenicę. Celiakia stanowi immunologiczną odpowiedź na gluten, co dotyczy
zaledwie około 0,75% całej populacji. Uczulenie na pszenicę, niekiedy nazywane
„astmą piekarza”, dotyczy zaledwie ok. 0,4% populacji i jest zwykle
charakteryzowane przez symptomy takie jak problemy z oddychaniem i katar.
Według
badań, czynnikiem nietolerancji glutenu jest glifosat - aktywny składnik środka
owadobójczego Roundupa. Jest to silnie działająca, toksyczna chemia używana
podczas uprawy pszenicy. Pryska się nią kiełki zboża, następnie tuż przed
zbiorem (co pomaga w oddzieleniu ziaren), a na końcu pojemniki do
przechowywania zboża, w celu zniszczenia szkodników i chwastów. Jak się okazuje
niszczy również nas. Objawy zatrucia po takiej „pszenicy” nie powinny więc
dziwić. Niewiele z nas wie o istnieniu glifosatu, więc wrogiem publicznym
uczyniono gluten oraz pszenicę. Wiele osób rezygnując z ich spożywania,
twierdzi, że czują się lepiej. Nie dziwię się, na pewno tak jest. Fakty są
jednak takie, że wrażliwość na gluten u osób, które nie są chore na celiakię,
jest bardziej niejasna. Wielu z tych, którzy twierdzą, że są uczuleni na
gluten, nigdy nie przeszli testu na celiakię, alergię pszeniczną czy inne
uczulenia. W takim przypadku, bardzo prawdopodobne jest, że cierpią na syndrom
drażliwego jelita. Tu od razu dodam, że schorzenie to jest bardzo powszechne,
ale z marketingowego punktu widzenia nie ma najmniejszych szans na karierę.
„Nie toleruję glutenu” brzmi nowocześnie, natomiast „cierpię na syndrom jelita
drażliwego” grzmi kiepsko. Media tego raczej nie podchwycą.
To
popularne schorzenie charakteryzuje się
bólami brzucha, wzdęciami, gazami, biegunkami lub zatwardzeniem. Jednym słowem
całym zestawem problemów trawiennych, które prowadzą do wielu innych problemów
i schorzeń. Problemy z trawieniem bezpośrednio przekładają się również na nasze
emocje, przez co możemy borykać się z ciągłym rozdrażnieniem lub depresją.
Niestety, we współczesnym świecie, zdolność naszych jelit do prawidłowego
trawienia drastycznie spada. Dlaczego? Ponieważ bakterie wspomagające trawienie
są nagminnie niszczone przez antybiotyki i inne leki. Wpływ na to ma również
chlorowana woda, produkty antybakteryjne oraz pozbywanie się z naszej diety
domowych ogórków kiszonych czy kapusty, które są wspaniałym źródłem błonnika.
Ponadto, kiedyś na śniadanie powszechnie jadano owsiankę. Dzisiaj większość
osób twierdzi, że jej nie jada, bo im nie smakuje. Zamiast zdrowych i
pełnowartościowych śniadań większość Polaków wybiera rano kanapki, parówki,
wędliny itp. Do czego to prowadzi? Błona śluzowa wyścielająca jelito staje się
niesprawna, przez co bakteria jelitowe (które powinny dostawać błonnik),
uciekają się do zjadania błony śluzowej. Kiedy błona śluzowa zostaje
zniszczona, górę biorą alergie pokarmowe i uczulenia. Niestety ograniczeniu
uległy nie tylko kiszonki. A co z kefirami
lub prawdziwym zsiadłym mlekiem? Z naturalnym zakwasem z buraków? Wspomnianą
owsianką, kaszami, siemieniem
lnianym, warzywami, roślinami strączkowymi? Nie
możemy być w pełni zdrowi i cieszyć się życiem, jeśli pozbędziemy się tych wszystkich
naturalnych składników pokarmowych!
Na szczęście,
świadomość Polaków na drowie jedzenie jest coraz większa. Powoli wracamy do
starych nawyków naszych przodków, którzy cieszyli się wspaniałym zdrowiem, bez
jakichkolwiek ograniczeń pokarmowych. Bo w życiu nie chodzi o to, aby popadać
ze skrajności w skrajność i narzucać sobie rygorystyczne ograniczenia. Domowe
wypieki z użyciem białej mąki pszennej, nic złego nam nie zrobią, pod warunkiem,
że zastosujemy umiar. Natomiast jednym z plusów obecnej mody bezglutenowej jest
to, że mamy możliwość otworzyć się na nowe smaki, eksperymentując z coraz tańszymi
mąkami bezglutenowymi, które są bardzo zdrowe dla naszego organizmu.
W artykule wykorzystałam informacje pochodzące ze stron:
- agnieszkamaciag.pl/czy-gluten-to-wrog/
- ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4255872/
- katsuumi.pl/2015/01/dla-kogo-dieta bezglutenowa.html,
- nauka.newsweek.pl/glutenowe-oszustwo-dieta-bezglutenowa-newsweek-pl,artykuly,350103,1.html
A cóż złego w glutenie, jeśli test na nietolerancję pokarmową nic nie wykaże? Nie warto podążać ślepo za modą na "bezglutenowość", jeśli nam nigdy dotąd gluten nie szkodził.
OdpowiedzUsuń