Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

środa, 18 lutego 2015

Nietolerancja glutenu - nowa epidemia czy mit?


Moda na wszystko co bezglutenowe przeżywa obecnie swoje apogeum. Modne jest nietolerowanie glutenu, a bycie na diecie bezglutenowej to już prawie obowiązek. Pszenica powoli staje się wrogiem publicznym numer 1. Coraz częściej słyszymy o tym, że zupełnie zdrowi ludzie rezygnują z normalnego pieczywa na rzecz bezglutenowego, bo przecież gluten jest taki straszny! Mówią: "od dziś przestaję jeść zwykłe pieczywo, bo zawiera gluten, a gluten podobno jest zły. No i schudnę przy okazji". Jak to możliwe, że pszenica znana ludziom od tysięcy lat, nagle okazała się tak zabójcza? Otzi - najstarsza mumia świata (ma aż 5 300 lat) posiada w jelitach ślady ziaren prymitywnej odmiany pszenicy Einkorn, którą już wtedy ludzie uprawiali. Pszenica to nasze najstarsze pożywienie, a ludzkość wcale przez nią nie wyginęła! Chcecie przykłady? Proszę bardzo! Całe Maroko od tysięcy lat jada kuskus (zrobiony z pszenicy). Włosi od niepamiętnych czasów jadają makarony i kluski z pszenicy, a depresja (za którą obwiniany jest gluten) jakoś się ich nie trzyma. W naszych szerokościach od dawna podawało się małym dzieciom i rekonwalescentom kaszę mannę (zrobioną z pszenicy), jako pożywienie wyjątkowo lekkie i odżywcze. A tu nagle dostajemy masę informacji o tym, że pszenica jest niezdrowa i szkodliwa, a gluten prowadzi do ponad 55 różnych chorób. Nic bardziej mylnego!

Na początek powiedzmy sobie czym jest gluten. Gluten to mieszanina białek roślinnych  (gliadyny i gluteniny) występujących w ziarnach zbóż (m.in. pszenicy, żyta, jęczmienia) z wodą. Odpowiedzialna jest za spulchnianie ciasta i łączenie składników. Zatem, ciężko by było zrobić normalny chleb z samej mąki bezglutenowej. Ponadto gluten wiąże tłuszcz z wodą, emulguje i stabilizuje oraz jest doskonałym nośnikiem dla aromatów i przypraw. W takim razie, skoro białka nie tuczą, to w czym problem? Chodzi o to, że nadmierne spożywanie pszennych chlebów i makaronów (które zawierają gluten) sprzyja tyciu. Fakt ten (choć powszechnie znany) umiejętnie wykorzystały wielkie koncerny przemysłowe i „specjaliści do spraw żywienia”, dzięki którym bezglutenowa moda stała się bardzo chwytliwa. A ludzie złapią wszystko, bo przecież "się nie znają".

Niestety, robienie z ludzi baranów bardzo dobrze im wychodzi. Przykład? Reklama bezglutenowych płatków kukurydzianych. Nie wydaje Wam się to dziwne? Przecież kukurydza jest z natury bezglutenowa! Niestety niewiele osób o tym wie. Zatem przyjrzyjmy bliżej składom:
  • stary skład: grys kukurydziany (98,2%), cukier, sól, glukoza, ekstrakt słodowy jęczmienny, regulator kwasowości: fosforan trisodowy, substancje wzbogacające: witaminy (witamina C, niacyna, kwas pantotenowy, ryboflawina (B2), witamina B6, tiamina (B1), kwas foliowy, witamina B12)
  • nowy skład: grys kukurydziany (98,6%), cukier, sól, glukoza, cukier brązowy, syrop cukru inwertowanego, melasa cukru trzcinowego, regulator kwasowości (fosforany sodu). Są też substancje wzbogacające, czyli witaminy: niacyna, kwas pantotenowy, ryboflawina (B2), witamina B6, kwas foliowy.

Wykluczono jedynie ekstrakt słodowy jęczmienny, który mógł stanowić o pewnej ilości glutenu zawartej w tych płatkach. Niestety nie wiem, jak duża ilość glutenu w porcji płatków wywołuje objawy ze strony układu pokarmowego u osób z nietolerancją, ale w starych płatkach ich zawartość  była naprawdę niewielka: "Według analiz zawartość gliadyny w płatkach Corn Flakes oraz w płatkach Snow Flakes i Gold Flakes wynosi poniżej 1mg/100g (wartość uznana w Polsce jako wartość progowa dla żywności bezglutenowej)" - badanie z 2003 roku, które zostało opublikowane przez jednego z konsultantów firmy.

Zatem płatki kukurydziane już 12 lat temu powinny być uznawane w naszym kraju za bezglutenowe. Ale kogo to obchodzi? W roku 2014 wyszła etykieta z takim napisem - to i sprzedaż wzrosła. Marketing jak się patrzy!

Tak naprawdę problem z glutenem  mają tylko osoby chore na celiakię. Jest to choroba immunologiczna, która objawia się zanikiem kosmków jelita cienkiego, co powoduje znaczne ograniczenie wchłaniania składników odżywczych zawartych w pokarmie. Pojawiają się różnorodne objawy żołądkowo - jelitowe, tj. nudności, biegunki, wymioty, mdłości. Niestety nie da się jej wyleczyć, dlatego jedyną metodą walki jest ścisła dieta bezglutenowa.

Okazało się, że uczulenie na gluten okrzyknięto najnowszą epidemią Ameryki. Obliczono, że cierpi na nią już ponad 20 milionów Amerykanów. Żywność bezglutenowa w USA to prawdziwie wielki przemysł, a produkty bezglutenowe kosztują fortunę. Mówimy tu o poważnym biznesie, który został oszacowany nawet na 10 miliardów dolarów. Niesamowita kwota i niesamowite obroty, które dziwią tym bardziej, że unikanie glutenu jest medycznie uzasadnione tylko w dwóch przypadkach: celiakii i uczulenia na pszenicę. Celiakia stanowi immunologiczną odpowiedź na gluten, co dotyczy zaledwie około 0,75% całej populacji. Uczulenie na pszenicę, niekiedy nazywane „astmą piekarza”, dotyczy zaledwie ok. 0,4% populacji i jest zwykle charakteryzowane przez symptomy takie jak problemy z oddychaniem i katar.

Według badań, czynnikiem nietolerancji glutenu jest glifosat - aktywny składnik środka owadobójczego Roundupa. Jest to silnie działająca, toksyczna chemia używana podczas uprawy pszenicy. Pryska się nią kiełki zboża, następnie tuż przed zbiorem (co pomaga w oddzieleniu ziaren), a na końcu pojemniki do przechowywania zboża, w celu zniszczenia szkodników i chwastów. Jak się okazuje niszczy również nas. Objawy zatrucia po takiej „pszenicy” nie powinny więc dziwić. Niewiele z nas wie o istnieniu glifosatu, więc wrogiem publicznym uczyniono gluten oraz pszenicę. Wiele osób rezygnując z ich spożywania, twierdzi, że czują się lepiej. Nie dziwię się, na pewno tak jest. Fakty są jednak takie, że wrażliwość na gluten u osób, które nie są chore na celiakię, jest bardziej niejasna. Wielu z tych, którzy twierdzą, że są uczuleni na gluten, nigdy nie przeszli testu na celiakię, alergię pszeniczną czy inne uczulenia. W takim przypadku, bardzo prawdopodobne jest, że cierpią na syndrom drażliwego jelita. Tu od razu dodam, że schorzenie to jest bardzo powszechne, ale z marketingowego punktu widzenia nie ma najmniejszych szans na karierę. „Nie toleruję glutenu” brzmi nowocześnie, natomiast „cierpię na syndrom jelita drażliwego” grzmi kiepsko. Media tego raczej nie podchwycą.

To popularne schorzenie  charakteryzuje się bólami brzucha, wzdęciami, gazami, biegunkami lub zatwardzeniem. Jednym słowem całym zestawem problemów trawiennych, które prowadzą do wielu innych problemów i schorzeń. Problemy z trawieniem bezpośrednio przekładają się również na nasze emocje, przez co możemy borykać się z ciągłym rozdrażnieniem lub depresją.

Niestety, we współczesnym świecie, zdolność naszych jelit do prawidłowego trawienia drastycznie spada. Dlaczego? Ponieważ bakterie wspomagające trawienie są nagminnie niszczone przez antybiotyki i inne leki. Wpływ na to ma również chlorowana woda, produkty antybakteryjne oraz pozbywanie się z naszej diety domowych ogórków kiszonych czy kapusty, które są wspaniałym źródłem błonnika. Ponadto, kiedyś na śniadanie powszechnie jadano owsiankę. Dzisiaj większość osób twierdzi, że jej nie jada, bo im nie smakuje. Zamiast zdrowych i pełnowartościowych śniadań większość Polaków wybiera rano kanapki, parówki, wędliny itp. Do czego to prowadzi? Błona śluzowa wyścielająca jelito staje się niesprawna, przez co bakteria jelitowe (które powinny dostawać błonnik), uciekają się do zjadania błony śluzowej. Kiedy błona śluzowa zostaje zniszczona, górę biorą alergie pokarmowe i uczulenia. Niestety ograniczeniu uległy nie tylko kiszonki. A co z kefirami lub prawdziwym zsiadłym mlekiem? Z naturalnym zakwasem z buraków? Wspomnianą owsianką, kaszami, siemieniem lnianym, warzywami, roślinami strączkowymi? Nie możemy być w pełni zdrowi i cieszyć się życiem, jeśli pozbędziemy się tych wszystkich naturalnych składników pokarmowych!

Na szczęście, świadomość Polaków na drowie jedzenie jest coraz większa. Powoli wracamy do starych nawyków naszych przodków, którzy cieszyli się wspaniałym zdrowiem, bez jakichkolwiek ograniczeń pokarmowych. Bo w życiu nie chodzi o to, aby popadać ze skrajności w skrajność i narzucać sobie rygorystyczne ograniczenia. Domowe wypieki z użyciem białej mąki pszennej, nic złego nam nie zrobią, pod warunkiem, że zastosujemy umiar. Natomiast jednym z plusów obecnej mody bezglutenowej jest to, że mamy możliwość otworzyć się na nowe smaki, eksperymentując z coraz tańszymi mąkami bezglutenowymi, które są bardzo zdrowe dla naszego organizmu.

W artykule wykorzystałam informacje pochodzące ze stron: 
  • agnieszkamaciag.pl/czy-gluten-to-wrog/
  • ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4255872/
  • katsuumi.pl/2015/01/dla-kogo-dieta bezglutenowa.html, 
  • nauka.newsweek.pl/glutenowe-oszustwo-dieta-bezglutenowa-newsweek-pl,artykuly,350103,1.html 

1 komentarz:

  1. A cóż złego w glutenie, jeśli test na nietolerancję pokarmową nic nie wykaże? Nie warto podążać ślepo za modą na "bezglutenowość", jeśli nam nigdy dotąd gluten nie szkodził.

    OdpowiedzUsuń